Odcinek siódmy

Louis spotkał się z Harry’m w jego domu. Kiedy dwa tygodnie temu chłopakowi dostało się za bycie zuchwałym w klasie pełnej nastolatków, którym – mimo wszystko – Louis nie mógł i nie chciał ufać; wyjaśnili sobie również, że jeśli Harry będzie w stanie nie wykazywać żadnych słabości do pana Tomlinsona, będą mogli spotykać się coraz częściej.
Dwa dni temu mama Harry’ego przyjechała do domu, by odpocząć po tygodniu burz mózgów nad dziwnymi projektami i dokumentami, i była tak zmęczona, że nie zauważyła swojego syna, poganiającego nauczyciela tylnim drzwiami. Louis był w samych bokserkach i koszuli, a w dłoniach trzymał buty i resztę swoich rzeczy, pośpiesznie biegnąc długimi korytarzami do wyjścia, kiedy Harry wyłączał kamery na podwórku. Złożyli sobie ostatni, długi pocałunek na ustach, tak na pożegnanie, i Louis wyszedł niezauważony – nie biorąc pod uwagę tego, że biegł jak głupi w samej bieliźnie po ulicy, próbując dostać się do schowanego za drzewami samochodu. Następnego dnia mama Harry’ego wyjechała około południa, oświadczając, że nie wróci o tej samej porze pojutrze. Niestety nie umknęło jej uwadze to, że kamery na podwórku są wyłączone – zwykle sprawdzała wszystko, gdy zdarzyło jej się być w domu choć na chwilę. W końcu była matką. Harry poczuł niepokój, kiedy jego mama poprosiła go o włączenie alarmu wcześniej niż zwykle i aby zapobiec możliwym dziwnym spojrzeniom - gdyby jego mama w przyszłości chciała nagrania obejrzeć - rzekł:
- Przychodzi dziś do mnie nauczyciel na korepetycje.
Anne wyglądała na pozytywnie zaskoczoną. Zwykle sama musiała załatwiać takie rzeczy.
- W porządku. W szafce są ciastka i kawa. Ugość go jakoś. – I uszczypnęła policzki syna. Potem wsiadła do samochodu, Harry pomachał jej z podjazdu, zamknął psy, wyłączył alarm i zadzwonił po Tomlinsona. Martwić się będzie później.

*

Takim sposobem dochodzimy do dzisiejszego dnia. Był piątek, a Louis leżał w wannie, opierając się o swojego nastoletniego chłopaka i nie widział w tym nic złego. Harry miał w ręku różowy kubek do płukania ust, do którego nalewał wodę, a potem wylewał ją delikatnie na klatkę piersiową Louis’ego. Spędzali jedno z nudniejszych popołudni, kiedy ani jednemu, ani drugiemu nic się nie chciało, a jedyne na co mieli ochotę, to bliskość. Harry co jakiś czas całował głowę mężczyzny, ocierając swój nos o jego skórę głowy, by poczuć zapach jego szamponu. W łazience dało się słyszeć tylko plusk wody i ich oddechy, póki Louis nie przekręcił się w taki sposób, by być przodem do Harry’ego. Jego wanna była ogromna – jak jacuzzi i miała hydromasaż, włączany na pilota. Louis położył się na brzuchu, opierając dłonie o wysepkę - na której siedział Harry - po obu stronach jego ciała i spojrzał w zielone oczy. Czuł na swojej klatce piersiowej, że młodszy chłopak robi się twardy. Louis chwycił pilot i włączył masaż. Z początku delikatne bąbelki wypełnione powietrzem muskały ich nagie ciała, po czym zmieniły się w większe i szybsze, dotykające również ich penisów, co jeszcze bardziej ich podniecało.
Harry nachylił się do przodu i wessał dolną wargę Louis’ego, który mruknął zadowolony, nie mogąc pojąć swojego szczęścia. Był tu; był tu z Harry’m, z chłopakiem – kimś kto ma penisa zamiast waginy i to mu się podobało.
- Chodź tutaj – szepnął Harry, zachęcając Lou do podciągnięcia się wyżej. Jego penis był twardy, nabrzmiały i czerwony, i bolał, kiedy Louis się o niego otarł. Przez chwilę mężczyzna całował młodszego po szyi i klatce piersiowej, masując dłonią jego sutek. Poczuł jak jego kutas dotyka męskości Harry’ego, po czym zadrżał i Louis nie mógł nic poradzić na jęknięcie, które wydostało się z jego gardła.
- Ktoś tu jest bardziej napalony ode mnie – powiedział ściśniętym głosem Harry.
Louis syknął, ponawiając ruch i pocierając o siebie ich przyrodzenia ponownie. Poczuł pod sobą, jak nogi Harry’ego sztywnieją i z pewnością wykręca palcami u stóp. Swoje dłonie trzymał na ramionach Harry’ego, wciąż ocierając się o jego skórę, drażniąc się z młodszym, a ten zaciskał palce na jego biodrach i nieświadomie przyciągał go w miejsce, gdzie bez problemu jego wilgotny penis mógłby spotkać się z pierścieniem mięśni Lou. Starszy zdawał się zrozumieć jego intencje, ponieważ zatrzymał się, pocałował kędzierzawego chłopaka i wziął jego przyrodzenie w dłonie, powoli wsuwając w swoje wnętrze bez przygotowania. Pierwsze co poczuł, to dyskomfort, ale niedługo potem przyzwyczaił się do uczucia wypełnienia i mógł cieszyć się wilgotnym i ciepłym seksem.
Hydromasaż dostarczał im wibracji, które sprawiały, że oboje – Louis i Harry nie wiedzieli, czy przeżyją tę rozkosz. To, co Harry uwielbiał w kochaniu się z Lou, były jego pojękiwania dostosowane do pchnięć. Kiedy Harry wpijał się w niego powoli, Louis wzdychał i stękał równomiernie, a kiedy przyspieszał, oddech Louis’ego nie był jedynym, co wydostawało się z jego gardła. Szatyn potrafił wydawać dźwięki, które Harry zwykle słyszał na filmach pornograficznych, które zdarzało mu się oglądać z Niall’em lub Darrenem. Ale na żywo, to było lepsze. I nie, wcale nie dlatego, że tym razem jęczał mężczyzna i tym bardziej nie dlatego, że robił to z jego powodu. No dobra, Harry musiał przyznać, właśnie tak było.
Kiedy poczuł, że dochodzi, unosił swoje pośladki w coraz szybszym tempie, tak, że Louis nie mógł złapać tchu i uspokoił się, złączając ich usta razem i pomagając Harry’emu, dodatkowo na nim podskakując.
- D-dochodzę! – powiedział na wydechu Harry, kiedy wargi Louis’ego na chwilę się od niego oderwały. Teraz opierali się o siebie czołami.
- Strzelaj!
- Jeszcze trochę i… - głos Harry’ego się urwał, kiedy poczuł jak jego kutas drga i doznaje najlepszego orgazmu w swoim życiu.

|OLS|



- Przedstawiam wam najbardziej szczerą, bezczelną i wiecznie młodą osobę. Panie i panowie, mój… - Louis chciał powiedzieć „szwagier”, ale wiedział, że Harry nie lubił tego określenia. To przypominało im o posiadaniu przez Louis’ego żony. - … przyjaciela, Zayna Malika.
Mulat wszedł do klasy i rozległy się brawa.
- No nie wiem, Louis – szepnął Zayn, kiedy reszta nie mogła go usłyszeć.
- Błagam cię, stary. Musisz ich rozruszać.
Zayn spojrzał na grupkę nastolatków, uśmiechając się. Jego wzrok zatrzymał się na blondynce, która patrzyła na niego przez dłuższy czas z powagą, póki chłopak siedzący obok nie zaczepił jej.
- W porządku – powiedział do siebie pan Tomlinson. – Na dzisiejszych zajęciach chciałbym coś z wami przećwiczyć. Zauważyłem, że niektórzy są bardzo niepewni siebie, mają kompleksy i… - Rozglądnął się po klasie, dostrzegając, że rzeczywiście miał rację, ponieważ niektórzy z uczniów nerwowo poprawili się na krzesłach. – Nie denerwujcie się. Zayn jest tu po to, by dodać wam odwagi. Ten człowiek niczego się nie boi. – Oboje zaśmiali się. – Oddaję ci głos.
- Jestem Zayn Malik, mam 22 lata. Siedem lat temu zacząłem podejrzewać, że jestem biseksualny i myślałem, że to coś złego. To zrujnowało na chwilę moje życie, ale nie dałem się zdołować, więc ułożyłem sobie małe ćwiczenie, które powtarzałem każdego ranka. Mianowicie…
Do ich uszu doszedł głośny huk. Zayn przerwał natychmiast, patrząc pytająco na Louis’ego, który zbladł i znieruchomiał. Po trzech sekundach dźwięk się ponowił. Oba brzmiały jak wystrzał z pistoletu.
Louis zarejestrował przerażenie na twarzach uczniów i jedyne co mógł zrobić, to zachować spokój.
- Rozdzielcie się i schowajcie – powiedział cicho, a po chwili usłyszeli jak drzwi klas trzaskają i ludzie biegają w panice. – Schowajcie się!
Uczniowie posłusznie wykonali to, o co ich prosił. Liam znalazł sobie ciasne miejsce za szafkami, a Niall bezmyślnie podążył za nim, co wprawiło ich w zakłopotanie, ale nie mieli czasu, by się kłócić. Cher, Selena i Eleanor przewróciły ławkę, która ich zasłaniała – wciąż było widać, że ktoś tam siedzi, ale gdyby padły strzały, byłyby w miarę bezpieczne. Chris, Darren i Dianna schowali się w kącie, przesuwając akwarium, a Louis i Zayn przestawili biurko i przykucnęli tak, że nadal mieli widok na klasę. Tupot stóp ustał, tak samo jak trzaskanie drzwiami i w klasie zapanowała przerażająca cisza, którą przerywało tykanie zegara. Zayn wstał i zaczął zasuwać zasłony w oknach, kiedy Louis krzyczał, żeby siadał i był cicho. Wtedy Dianna wybuchła płaczem, a z nią pozostali, więc Zayn poczołgał się do niej i usiadł obok. Louis został sam za biurkiem.
- Macie komórki? – zapytał i natychmiast kilka zapłakanych postaci pokiwało głowami. – Piszcie do każdego. Tylko nie mówcie, gdzie jesteśmy!
Cher zaczęła stukać na swoim telefonie, a Selena przytuliła ją mocno. Z drugiej strony Eleanor oparła głowę o jej ramię, popłakując cicho i również pisząc na swoim smartfonie.
- Wyciszcie dźwięk – polecił Zayn. – Wszyscy tu zostańmy. Nie możemy wychodzić, ponieważ…
Padł kolejny strzał. Dianna przyłożyła dłonie do ust, by stłumić płacz. Tak samo postąpiła reszta. Louis patrzył na nich z rozdartym sercem. Musiał być silny, musiał im powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, albo… odwrócić ich uwagę.
- Słuchajcie, musimy kontynuować lekcję. To wam pomorze.
Zayn spojrzał na niego z bólem, posyłając mu nieme „nie sądzę, bracie”, ale Louis mimo wszystko chciał zaryzykować.
- Zayn?
Mulat wahał się, zbierając wszystkie siły, by powiedzieć coś sensownego, a nie zapłakać i po kilku dłuższych chwilach wyciągnął z kieszeni karteczki.
- Podajcie je sobie. W grze chodzi o to, byście – urwał, by wziąć oddech – dokończyli zdania.
- Mogę zacząć? – zapytała Cher. – Chciałabym też, żeby ktoś to nagrał… gdyby… no wiecie... – Po jej policzkach znów spłynęły łzy.
Darren wyciągnął swój telefon i przekazał go Chrisowi, który podał go Diannie i kolejno telefon podążył przez Zayna, Liama, Nialla, Eleanor, Selenę i trafił do Cher. Kiedy zaczęli grę, pojawiali się na nagraniu w takiej samej kolejności.*
Cher: Mam na imię Cher. Cieszę się, że jestem dziewczyną, ponieważ mogę ubierać sukienki i nosić kokardy. W moim wyglądzie lubię uśmiech, ponieważ to najlepszy sposób, w jaki mogę przekazać komuś szczęście. Interesuję się modą. Najlepiej umiem przerabiać ubrania, upiększać je. W przyszłości chcę być projektantką mody. Będę najszczęśliwszą osobą na świecie, jeśli to przeżyję.
Eleanor: Mam na imię Eleanor. Cieszę się, że jestem dziewczyną, ponieważ mogę zapuścić włosy i nikomu nie będzie to przeszkadzało. W moim wyglądzie lubię szczupłą sylwetkę. Interesuję się książkami, choć nikt mi nie wierzy, ale pan Tomlinson powiedział, że najważniejsze jest być sobą. Najlepiej umiem znajdować w sklepach przeceny na fajne ciuchy. Nie wiem kim będę w przyszłości, ale jeśli przeżyję, nigdy już nikogo nie skrzywdzę.
Niall: Mam na imię Niall. Cieszę się, że jestem chłopakiem, ponieważ nikt ode mnie nie wymaga, że będę dobry w lekcjach tańca – Zaśmiał się, ale natychmiast przestał. - W moim wyglądzie lubię tylko oczy. – Posmutniał. - Interesuję się muzyką, najlepiej umiem grać na gitarze. W przyszłości chcę… pisać własne piosenki. Będę lepiej się uczył, jeśli nikt mnie dziś nie zastrzeli.
A kiedy cała reszta odpowiedziała, przyszła kolej na pana Tomlinsona.
- Cześć – powiedział do kamery. – Mam na imię Louis. Cieszę się, że jestem chłopakiem, ponieważ lubię nim być i tyle. W moim wyglądzie lubię oczy. Interesuję się… - Spojrzał na klasę; na tych zapłakanych uczniów, którzy w tej chwili stali się mu bliżsi niż kiedykolwiek wcześniej. – Interesuję się chłopcami. Najlepiej umiem przewijać pieluchy i prowadzić pijanego Zayna do domu. W przyszłości będę szczęśliwy. Jeśli przeżyję, zrobię coś ze swoim życiem.
Dziewięć par oczu patrzyło na niego z początku z zaskoczeniem, ale po chwili odpuścili zadawanie pytań, czy wyśmiewanie, a Louis poczuł się z tym dobrze. Jakby był na swoim miejscu i nic nie mogło pójść nie tak, kiedy… kiedy nagle zorientował się, że czegoś mu brakuje. Nie czegoś, a kogoś.
- Gdzie jest Harry?
- O mój Boże – zapłakała Cher i wyrwała się z objęć Seleny, po czym poczołgała się do biurka.
- Cher! Cher co ty robisz? – krzyczeli wszyscy naraz, lecz był to raczej krzykliwy szept. – Cher wracaj na miejsce!
- Muszę po niego iść – zaczęła – to mój przyjaciel! Wyszedł do toalety zanim zaczęła się lekcja.
Louis poczuł jak serce podchodzi mu do gardła. Więc Harry był w szkole i co najważniejsze: nie był z nimi. Utknął w toalecie, sam, bezbronny.
- Cher uspokój się! – To, co najważniejsze, to zachowanie spokoju. Louis musiał pokazać wszystkim, że potrafi zapanować nad sytuacją. – Nie możesz teraz wyjść. Nikt z nas nie może.
- Ale to Harry! Ja musze go znaleźć!
Selena przykucnęła i podeszła ostrożnie do Cher, ciągnąc ją z powrotem na miejsce.

*

Harry stał na muszli toaletowej, opierając się rękoma o wiotkie ściany kabiny. Próbował być cicho, ale płakał już od jakiegoś czasu. Jego łzy skapywały do środka toalety, a nogi trzęsły się tak, że miał wrażenie, iż zaraz się przewróci. Zaczął się modlić, myśląc, że to coś pomoże. Obiecywał w myślach, że zrobi wszystko, by mógł jeszcze raz zobaczyć Louis’ego; przytulić go, pocałować.

*

Coś pękło w Liamie, kiedy uniósł głowę w górę, by osuszyć oczy, ale to nic nie dało i po prostu rozpłakał się jak dziecko. Nie chodziło nawet o strzelaninę i o to, że przed chwilą padł kolejny strzał. Chodziło o coś znacznie większego.
- Niall – szepnął do kolegi siedzącego obok. – Niall?
- Hm?
- Pamiętasz kiedy miałeś pojechać na zawody, ale poślizgnąłeś się na schodach i zwichnąłeś kostkę? – zapytał Liam, uspokajając się trochę.
- Pamiętam – przyznał Niall. To było bolesne przeżycie, zważywszy na to, że Niall był szczęśliwy z osiągnięcia i biegł w stronę schodów, nie zauważając lód. Prawie wybił sobie dysk. Na szczęście skończyło się na zwichnięciu i szkolnym odszkodowaniu. Pozostała tylko strata w postaci wykluczenia z drużyny na jakiś czas.
- Rozlałem wtedy na nie wodę, która zamarzła. Tak bardzo przepraszam. – Głos Liama znów się załamał, a chłopak zaczął pociągać nosem. – Sam chciałem pojechać i nie mogłem znieść tego, że mnie wygryzłeś, więc to zrobiłem. Przepraszam cię, to nigdy się nie powtórzy.
- Shhh. - Niall nie był zły. Oparł głowę o ramię Liama i płakali razem.

*

Cher spojrzała zapłakana na nieobecną Eleanor, wystukującą coś na klawiaturze telefonu.
- Hej, El – szepnęła, a brunetka spojrzała na nią przekrwionymi oczami. – Skoro mamy tu zginąć…
- Cher – zgromiła ją Selena, ale ta nie zwróciła na nią uwagi.
- To ja byłam tą dziewczyną, która zniszczyła ci prezentację o Portugalii i to przeze mnie nie mogłaś pojechać tam na wymianę – zapłakała Cher. Zrobiła to razem z Harry’m, po tym jak Eleanor wyśmiała publicznie Nialla. Ale tak naprawdę to Cher wyszła z inicjatywą.
Eleanor wzruszyła ramionami.
- To nic. Ja zwęziłam ci kostium w szkolnym przedstawieniu, żebyś myślała, że jesteś gruba.
Zapadła między nimi cisza, póki Cher nie przeczołgała się przez Selenę, by przytulić dawnego wroga i powiedzieć:
- Przepraszam.
- To ja przepraszam – odrzekła Eleanor.

*

Darren ponownie wyjął swój telefon i włączył nagrywanie.
- Czy ktoś chce coś powiedzieć?
- Ja – odezwał się Liam, a Darren podał mu telefon. – Kocham cię tato, kocham cię mamo. Przepraszam, że nie zawsze byłem takim synem, jakim chcieliście żebym był, ale zawsze się starałem dać z siebie wszystko. Mam nadzieję, że was nie zawiodłem. – Podał komórkę Niallowi, który szybko ocierał łzy.
-  Jest drugie dno w mojej szufladzie. Jeśli je znajdziesz… - Przełknął ciężko łzy. – Jest tam zeszyt z moimi piosenkami. Nigdy tego nie mówiłem, ale jestem z nich dumny.
- Chcę żeby to nagranie dotarło do moich mam i Georga – powiedziała Selena. - Kocham was tak mocno. Wiem, że nie zawsze dawałam to do zrozumienia, ale wiele mnie nauczyłyście. I dziękuję wam za to.
Następny był Zayn:
- Każdy, kto to ogląda, niech nigdy nie przestanie wierzyć w siebie. – Który podał komórkę Chrisowi.
- Cześć mamo, tato. Jeśli to oglądacie, to znaczy, że nie zaopiekowałem się Dianną, tak jak o to prosiliście. Ale… ale bardzo się starałem. I chciałbym, żebyście wiedzieli, że jestem gejem i jestem z tego dumny. Kocham was.
Dianna kontynuowała nagranie:
- Chciałam tylko, żebyście wiedzieli, że was kocham, a to był najlepszy rok w moim życiu, nawet jeśli to tak nie wyglądało.

*

Harry usłyszał skrzypnięcie drzwi i przygryzł mocno wargi. Ktoś poruszał się powoli, a stukot jego butów był przerażający. Oddech Harry’ego uwiązł mu w gardle i nagle poczuł niesamowitą suchość w ustach, która przyprawiła go o kolejne łzy. Kilka z nich spłynęło po jego policzkach do toaletowej wody i wydało plusk, a wtedy kroki przyspieszyły. Harry mógł poczuć metaliczny posmak swojej krwi, która sączyła się z wargi. Ktoś zbliżał się do jego kabiny i mógł go zobaczyć przez małą szparę między ściankami. Jego serce biło niewyobrażalnie szybko i nagle… dostrzegł znajomy popielaty sweter z wystającym z niego białym kołnierzykiem.
- Harry? – odezwał się znajomy, delikatny głos, a Harry zeskoczył na ziemię i popchnął drzwi, po czym z ulgą wpadł w ramiona ukochanego.
- Co się dzieje? – zapytał zapłakany Harry, równocześnie ocierając łzy z twarzy nauczyciela i całując go. Louis oddał pocałunek, owijając ramiona wokół szyi Harry’ego i przez chwilę szepcząc jak bardzo go kocha. – Lou, co się dzieje? – powtórzył Harry.
- Nie mam pojęcia, Haz. Nie mam pojęcia.

C.D.N.


____________
*nie opisywałam wszystkich, ponieważ byłoby to nudne i wybrałam te osoby celowo.


Kilka spraw: Moment w wannie już od dawna chodził po mojej głowie i szczerze mówiąc, jest to jedna z tych fantazji o Larry’m, która turn me on, więc nie mogłam jej pominąć. Rozdział na podstawie odcinka Glee s04e18 (jedyny odcinek, na którym płakałam – który nie zawierał Klaine’a ;P). I po trzecie: rezygnuję z tych wszystkich Paringów. Nie będę poświęcała rozdziałów lub większych fragmentów na opisywanie tego, że na przykład Chris zakochuje się w Darrenie, ani na godzinnym lizaniu się Seleny z Cher, ponieważ jak tak na to patrzę, to jestem automatycznie zmęczona i nie mam ochoty na tego fika. Pozostańmy przy Larry’m, a reszta związków niech rozwinie się jakoś na boku, na spokojnie, bez większych problemów.

PRZENOSZĘ OPOWIADANIE NA TUMBLR: TU 

2 komentarze:

  1. Świetny ! :) długo czekałam na ten rozdział i oto w końcu jest :) mi oczywiście nie przeszkadza pominięcie innych paringów bo najbardziej lubie czytać o Larrym c; Czekam na kolejny na tumblr :D

    OdpowiedzUsuń
  2. też uważałam że przez inne pringi Larry jest zaniedbany Rozdział super i czekam z utęsknieniem na nastepny Zapraszam na Narre'go http://minuta-smutku.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń