Louis spotkał się z Harry’m w
jego domu. Kiedy dwa tygodnie temu chłopakowi dostało się za bycie zuchwałym w
klasie pełnej nastolatków, którym – mimo wszystko – Louis nie mógł i nie chciał
ufać; wyjaśnili sobie również, że jeśli Harry będzie w stanie nie wykazywać
żadnych słabości do pana Tomlinsona, będą mogli spotykać się coraz częściej.
Dwa dni temu mama Harry’ego
przyjechała do domu, by odpocząć po tygodniu burz mózgów nad dziwnymi
projektami i dokumentami, i była tak zmęczona, że nie zauważyła swojego syna,
poganiającego nauczyciela tylnim drzwiami. Louis był w samych bokserkach i
koszuli, a w dłoniach trzymał buty i resztę swoich rzeczy, pośpiesznie biegnąc
długimi korytarzami do wyjścia, kiedy Harry wyłączał kamery na podwórku.
Złożyli sobie ostatni, długi pocałunek na ustach, tak na pożegnanie, i Louis
wyszedł niezauważony – nie biorąc pod uwagę tego, że biegł jak głupi w samej
bieliźnie po ulicy, próbując dostać się do schowanego za drzewami samochodu.
Następnego dnia mama Harry’ego wyjechała około południa, oświadczając, że nie
wróci o tej samej porze pojutrze. Niestety nie umknęło jej uwadze to, że kamery
na podwórku są wyłączone – zwykle sprawdzała wszystko, gdy zdarzyło jej się być
w domu choć na chwilę. W końcu była matką. Harry poczuł niepokój, kiedy jego
mama poprosiła go o włączenie alarmu wcześniej niż zwykle i aby zapobiec
możliwym dziwnym spojrzeniom - gdyby jego mama w przyszłości chciała nagrania
obejrzeć - rzekł:
- Przychodzi dziś do mnie
nauczyciel na korepetycje.
Anne wyglądała na pozytywnie
zaskoczoną. Zwykle sama musiała załatwiać takie rzeczy.
- W porządku. W szafce są ciastka
i kawa. Ugość go jakoś. – I uszczypnęła policzki syna. Potem wsiadła do
samochodu, Harry pomachał jej z podjazdu, zamknął psy, wyłączył alarm i
zadzwonił po Tomlinsona. Martwić się będzie później.
*
Takim sposobem dochodzimy do dzisiejszego
dnia. Był piątek, a Louis leżał w wannie, opierając się o swojego nastoletniego
chłopaka i nie widział w tym nic złego. Harry miał w ręku różowy kubek do
płukania ust, do którego nalewał wodę, a potem wylewał ją delikatnie na klatkę
piersiową Louis’ego. Spędzali jedno z nudniejszych popołudni, kiedy ani
jednemu, ani drugiemu nic się nie chciało, a jedyne na co mieli ochotę, to
bliskość. Harry co jakiś czas całował głowę mężczyzny, ocierając swój nos o
jego skórę głowy, by poczuć zapach jego szamponu. W łazience dało się słyszeć
tylko plusk wody i ich oddechy, póki Louis nie przekręcił się w taki sposób, by
być przodem do Harry’ego. Jego wanna była ogromna – jak jacuzzi i miała
hydromasaż, włączany na pilota. Louis położył się na brzuchu, opierając dłonie
o wysepkę - na której siedział Harry - po obu stronach jego ciała i spojrzał w
zielone oczy. Czuł na swojej klatce piersiowej, że młodszy chłopak robi się
twardy. Louis chwycił pilot i włączył masaż. Z początku delikatne bąbelki
wypełnione powietrzem muskały ich nagie ciała, po czym zmieniły się w większe i
szybsze, dotykające również ich penisów, co jeszcze bardziej ich podniecało.
Harry nachylił się do przodu i
wessał dolną wargę Louis’ego, który mruknął zadowolony, nie mogąc pojąć swojego
szczęścia. Był tu; był tu z Harry’m, z chłopakiem – kimś kto ma penisa zamiast
waginy i to mu się podobało.
- Chodź tutaj – szepnął Harry,
zachęcając Lou do podciągnięcia się wyżej. Jego penis był twardy, nabrzmiały i
czerwony, i bolał, kiedy Louis się o niego otarł. Przez chwilę mężczyzna
całował młodszego po szyi i klatce piersiowej, masując dłonią jego sutek.
Poczuł jak jego kutas dotyka męskości Harry’ego, po czym zadrżał i Louis nie
mógł nic poradzić na jęknięcie, które wydostało się z jego gardła.
- Ktoś tu jest bardziej napalony
ode mnie – powiedział ściśniętym głosem Harry.
Louis syknął, ponawiając ruch i
pocierając o siebie ich przyrodzenia ponownie. Poczuł pod sobą, jak nogi
Harry’ego sztywnieją i z pewnością wykręca palcami u stóp. Swoje dłonie trzymał
na ramionach Harry’ego, wciąż ocierając się o jego skórę, drażniąc się z
młodszym, a ten zaciskał palce na jego biodrach i nieświadomie przyciągał go w
miejsce, gdzie bez problemu jego wilgotny penis mógłby spotkać się z
pierścieniem mięśni Lou. Starszy zdawał się zrozumieć jego intencje, ponieważ
zatrzymał się, pocałował kędzierzawego chłopaka i wziął jego przyrodzenie w
dłonie, powoli wsuwając w swoje wnętrze bez przygotowania. Pierwsze co poczuł,
to dyskomfort, ale niedługo potem przyzwyczaił się do uczucia wypełnienia i
mógł cieszyć się wilgotnym i ciepłym seksem.
Hydromasaż dostarczał im
wibracji, które sprawiały, że oboje – Louis i Harry nie wiedzieli, czy przeżyją
tę rozkosz. To, co Harry uwielbiał w kochaniu się z Lou, były jego pojękiwania
dostosowane do pchnięć. Kiedy Harry wpijał się w niego powoli, Louis wzdychał i
stękał równomiernie, a kiedy przyspieszał, oddech Louis’ego nie był jedynym, co
wydostawało się z jego gardła. Szatyn potrafił wydawać dźwięki, które Harry
zwykle słyszał na filmach pornograficznych, które zdarzało mu się oglądać z
Niall’em lub Darrenem. Ale na żywo, to było lepsze. I nie, wcale nie dlatego,
że tym razem jęczał mężczyzna i tym bardziej nie dlatego, że robił to z jego
powodu. No dobra, Harry musiał przyznać, właśnie tak było.
Kiedy poczuł, że dochodzi, unosił
swoje pośladki w coraz szybszym tempie, tak, że Louis nie mógł złapać tchu i
uspokoił się, złączając ich usta razem i pomagając Harry’emu, dodatkowo na nim
podskakując.
- D-dochodzę! – powiedział na
wydechu Harry, kiedy wargi Louis’ego na chwilę się od niego oderwały. Teraz
opierali się o siebie czołami.
- Strzelaj!
- Jeszcze trochę i… - głos
Harry’ego się urwał, kiedy poczuł jak jego kutas drga i doznaje najlepszego
orgazmu w swoim życiu.
|OLS|
- Przedstawiam wam najbardziej
szczerą, bezczelną i wiecznie młodą osobę. Panie i panowie, mój… - Louis chciał
powiedzieć „szwagier”, ale wiedział, że Harry nie lubił tego określenia. To
przypominało im o posiadaniu przez Louis’ego żony. - … przyjaciela, Zayna Malika.
Mulat wszedł do klasy i rozległy
się brawa.
- No nie wiem, Louis – szepnął
Zayn, kiedy reszta nie mogła go usłyszeć.
- Błagam cię, stary. Musisz ich
rozruszać.
Zayn spojrzał na grupkę
nastolatków, uśmiechając się. Jego wzrok zatrzymał się na blondynce, która
patrzyła na niego przez dłuższy czas z powagą, póki chłopak siedzący obok nie
zaczepił jej.
- W porządku – powiedział do
siebie pan Tomlinson. – Na dzisiejszych zajęciach chciałbym coś z wami
przećwiczyć. Zauważyłem, że niektórzy są bardzo niepewni siebie, mają kompleksy
i… - Rozglądnął się po klasie, dostrzegając, że rzeczywiście miał rację,
ponieważ niektórzy z uczniów nerwowo poprawili się na krzesłach. – Nie
denerwujcie się. Zayn jest tu po to, by dodać wam odwagi. Ten człowiek niczego się
nie boi. – Oboje zaśmiali się. – Oddaję ci głos.
- Jestem Zayn Malik, mam 22 lata.
Siedem lat temu zacząłem podejrzewać, że jestem biseksualny i myślałem, że to
coś złego. To zrujnowało na chwilę moje życie, ale nie dałem się zdołować, więc
ułożyłem sobie małe ćwiczenie, które powtarzałem każdego ranka. Mianowicie…
Do ich uszu doszedł głośny huk.
Zayn przerwał natychmiast, patrząc pytająco na Louis’ego, który zbladł i
znieruchomiał. Po trzech sekundach dźwięk się ponowił. Oba brzmiały jak
wystrzał z pistoletu.
Louis zarejestrował przerażenie
na twarzach uczniów i jedyne co mógł zrobić, to zachować spokój.
- Rozdzielcie się i schowajcie –
powiedział cicho, a po chwili usłyszeli jak drzwi klas trzaskają i ludzie
biegają w panice. – Schowajcie się!
Uczniowie posłusznie wykonali to,
o co ich prosił. Liam znalazł sobie ciasne miejsce za szafkami, a Niall
bezmyślnie podążył za nim, co wprawiło ich w zakłopotanie, ale nie mieli czasu,
by się kłócić. Cher, Selena i Eleanor przewróciły ławkę, która ich zasłaniała –
wciąż było widać, że ktoś tam siedzi, ale gdyby padły strzały, byłyby w miarę
bezpieczne. Chris, Darren i Dianna schowali się w kącie, przesuwając akwarium,
a Louis i Zayn przestawili biurko i przykucnęli tak, że nadal mieli widok na
klasę. Tupot stóp ustał, tak samo jak trzaskanie drzwiami i w klasie zapanowała
przerażająca cisza, którą przerywało tykanie zegara. Zayn wstał i zaczął
zasuwać zasłony w oknach, kiedy Louis krzyczał, żeby siadał i był cicho. Wtedy
Dianna wybuchła płaczem, a z nią pozostali, więc Zayn poczołgał się do niej i
usiadł obok. Louis został sam za biurkiem.
- Macie komórki? – zapytał i
natychmiast kilka zapłakanych postaci pokiwało głowami. – Piszcie do każdego.
Tylko nie mówcie, gdzie jesteśmy!
Cher zaczęła stukać na swoim telefonie,
a Selena przytuliła ją mocno. Z drugiej strony Eleanor oparła głowę o jej
ramię, popłakując cicho i również pisząc na swoim smartfonie.
- Wyciszcie dźwięk – polecił
Zayn. – Wszyscy tu zostańmy. Nie możemy wychodzić, ponieważ…
Padł kolejny strzał. Dianna
przyłożyła dłonie do ust, by stłumić płacz. Tak samo postąpiła reszta. Louis
patrzył na nich z rozdartym sercem. Musiał być silny, musiał im powiedzieć, że
wszystko będzie dobrze, albo… odwrócić ich uwagę.
- Słuchajcie, musimy kontynuować
lekcję. To wam pomorze.
Zayn spojrzał na niego z bólem,
posyłając mu nieme „nie sądzę, bracie”, ale Louis mimo wszystko chciał
zaryzykować.
- Zayn?
Mulat wahał się, zbierając
wszystkie siły, by powiedzieć coś sensownego, a nie zapłakać i po kilku
dłuższych chwilach wyciągnął z kieszeni karteczki.
- Podajcie je sobie. W grze
chodzi o to, byście – urwał, by wziąć oddech – dokończyli zdania.
- Mogę zacząć? – zapytała Cher. –
Chciałabym też, żeby ktoś to nagrał… gdyby… no wiecie... – Po jej policzkach
znów spłynęły łzy.
Darren wyciągnął swój telefon i
przekazał go Chrisowi, który podał go Diannie i kolejno telefon podążył przez
Zayna, Liama, Nialla, Eleanor, Selenę i trafił do Cher. Kiedy zaczęli grę,
pojawiali się na nagraniu w takiej samej kolejności.*
Cher: Mam na imię Cher. Cieszę
się, że jestem dziewczyną, ponieważ mogę ubierać sukienki i nosić kokardy. W
moim wyglądzie lubię uśmiech, ponieważ to najlepszy sposób, w jaki mogę
przekazać komuś szczęście. Interesuję się modą. Najlepiej umiem przerabiać
ubrania, upiększać je. W przyszłości chcę być projektantką mody. Będę
najszczęśliwszą osobą na świecie, jeśli to przeżyję.
Eleanor: Mam na imię Eleanor.
Cieszę się, że jestem dziewczyną, ponieważ mogę zapuścić włosy i nikomu nie
będzie to przeszkadzało. W moim wyglądzie lubię szczupłą sylwetkę. Interesuję
się książkami, choć nikt mi nie wierzy, ale pan Tomlinson powiedział, że
najważniejsze jest być sobą. Najlepiej umiem znajdować w sklepach przeceny na
fajne ciuchy. Nie wiem kim będę w przyszłości, ale jeśli przeżyję, nigdy już
nikogo nie skrzywdzę.
Niall: Mam na imię Niall. Cieszę
się, że jestem chłopakiem, ponieważ nikt ode mnie nie wymaga, że będę dobry w
lekcjach tańca – Zaśmiał się, ale natychmiast przestał. - W moim wyglądzie
lubię tylko oczy. – Posmutniał. - Interesuję się muzyką, najlepiej umiem grać
na gitarze. W przyszłości chcę… pisać własne piosenki. Będę lepiej się uczył,
jeśli nikt mnie dziś nie zastrzeli.
A kiedy cała reszta
odpowiedziała, przyszła kolej na pana Tomlinsona.
- Cześć – powiedział do kamery. –
Mam na imię Louis. Cieszę się, że jestem chłopakiem, ponieważ lubię nim być i
tyle. W moim wyglądzie lubię oczy. Interesuję się… - Spojrzał na klasę; na tych
zapłakanych uczniów, którzy w tej chwili stali się mu bliżsi niż kiedykolwiek
wcześniej. – Interesuję się chłopcami. Najlepiej umiem przewijać pieluchy i
prowadzić pijanego Zayna do domu. W przyszłości będę szczęśliwy. Jeśli
przeżyję, zrobię coś ze swoim życiem.
Dziewięć par oczu patrzyło na
niego z początku z zaskoczeniem, ale po chwili odpuścili zadawanie pytań, czy
wyśmiewanie, a Louis poczuł się z tym dobrze. Jakby był na swoim miejscu i nic
nie mogło pójść nie tak, kiedy… kiedy nagle zorientował się, że czegoś mu
brakuje. Nie czegoś, a kogoś.
- Gdzie jest Harry?
- O mój Boże – zapłakała Cher i
wyrwała się z objęć Seleny, po czym poczołgała się do biurka.
- Cher! Cher co ty robisz? –
krzyczeli wszyscy naraz, lecz był to raczej krzykliwy szept. – Cher wracaj na
miejsce!
- Muszę po niego iść – zaczęła –
to mój przyjaciel! Wyszedł do toalety zanim zaczęła się lekcja.
Louis poczuł jak serce podchodzi
mu do gardła. Więc Harry był w szkole i co najważniejsze: nie był z nimi.
Utknął w toalecie, sam, bezbronny.
- Cher uspokój się! – To, co
najważniejsze, to zachowanie spokoju. Louis musiał pokazać wszystkim, że
potrafi zapanować nad sytuacją. – Nie możesz teraz wyjść. Nikt z nas nie może.
- Ale to Harry! Ja musze go
znaleźć!
Selena przykucnęła i podeszła
ostrożnie do Cher, ciągnąc ją z powrotem na miejsce.
*
Harry stał na muszli toaletowej,
opierając się rękoma o wiotkie ściany kabiny. Próbował być cicho, ale płakał
już od jakiegoś czasu. Jego łzy skapywały do środka toalety, a nogi trzęsły się
tak, że miał wrażenie, iż zaraz się przewróci. Zaczął się modlić, myśląc, że to
coś pomoże. Obiecywał w myślach, że zrobi wszystko, by mógł jeszcze raz
zobaczyć Louis’ego; przytulić go, pocałować.
*
Coś pękło w Liamie, kiedy uniósł
głowę w górę, by osuszyć oczy, ale to nic nie dało i po prostu rozpłakał się
jak dziecko. Nie chodziło nawet o strzelaninę i o to, że przed chwilą padł
kolejny strzał. Chodziło o coś znacznie większego.
- Niall – szepnął do kolegi
siedzącego obok. – Niall?
- Hm?
- Pamiętasz kiedy miałeś pojechać
na zawody, ale poślizgnąłeś się na schodach i zwichnąłeś kostkę? – zapytał
Liam, uspokajając się trochę.
- Pamiętam – przyznał Niall. To
było bolesne przeżycie, zważywszy na to, że Niall był szczęśliwy z osiągnięcia
i biegł w stronę schodów, nie zauważając lód. Prawie wybił sobie dysk. Na
szczęście skończyło się na zwichnięciu i szkolnym odszkodowaniu. Pozostała
tylko strata w postaci wykluczenia z drużyny na jakiś czas.
- Rozlałem wtedy na nie wodę,
która zamarzła. Tak bardzo przepraszam. – Głos Liama znów się załamał, a
chłopak zaczął pociągać nosem. – Sam chciałem pojechać i nie mogłem znieść
tego, że mnie wygryzłeś, więc to zrobiłem. Przepraszam cię, to nigdy się nie
powtórzy.
- Shhh. - Niall nie był zły.
Oparł głowę o ramię Liama i płakali razem.
*
Cher spojrzała zapłakana na
nieobecną Eleanor, wystukującą coś na klawiaturze telefonu.
- Hej, El – szepnęła, a brunetka
spojrzała na nią przekrwionymi oczami. – Skoro mamy tu zginąć…
- Cher – zgromiła ją Selena, ale
ta nie zwróciła na nią uwagi.
- To ja byłam tą dziewczyną,
która zniszczyła ci prezentację o Portugalii i to przeze mnie nie mogłaś
pojechać tam na wymianę – zapłakała Cher. Zrobiła to razem z Harry’m, po tym
jak Eleanor wyśmiała publicznie Nialla. Ale tak naprawdę to Cher wyszła z
inicjatywą.
Eleanor wzruszyła ramionami.
- To nic. Ja zwęziłam ci kostium
w szkolnym przedstawieniu, żebyś myślała, że jesteś gruba.
Zapadła między nimi cisza, póki
Cher nie przeczołgała się przez Selenę, by przytulić dawnego wroga i
powiedzieć:
- Przepraszam.
- To ja przepraszam – odrzekła
Eleanor.
*
Darren ponownie wyjął swój
telefon i włączył nagrywanie.
- Czy ktoś chce coś powiedzieć?
- Ja – odezwał się Liam, a Darren
podał mu telefon. – Kocham cię tato, kocham cię mamo. Przepraszam, że nie
zawsze byłem takim synem, jakim chcieliście żebym był, ale zawsze się starałem
dać z siebie wszystko. Mam nadzieję, że was nie zawiodłem. – Podał komórkę
Niallowi, który szybko ocierał łzy.
-
Jest drugie dno w mojej szufladzie. Jeśli je znajdziesz… - Przełknął
ciężko łzy. – Jest tam zeszyt z moimi piosenkami. Nigdy tego nie mówiłem, ale
jestem z nich dumny.
- Chcę żeby to nagranie dotarło
do moich mam i Georga – powiedziała Selena. - Kocham was tak mocno. Wiem, że
nie zawsze dawałam to do zrozumienia, ale wiele mnie nauczyłyście. I dziękuję
wam za to.
Następny był Zayn:
- Każdy, kto to ogląda, niech
nigdy nie przestanie wierzyć w siebie. – Który podał komórkę Chrisowi.
- Cześć mamo, tato. Jeśli to
oglądacie, to znaczy, że nie zaopiekowałem się Dianną, tak jak o to
prosiliście. Ale… ale bardzo się starałem. I chciałbym, żebyście wiedzieli, że
jestem gejem i jestem z tego dumny. Kocham was.
Dianna kontynuowała nagranie:
- Chciałam tylko, żebyście
wiedzieli, że was kocham, a to był najlepszy rok w moim życiu, nawet jeśli to
tak nie wyglądało.
*
Harry usłyszał skrzypnięcie drzwi
i przygryzł mocno wargi. Ktoś poruszał się powoli, a stukot jego butów był
przerażający. Oddech Harry’ego uwiązł mu w gardle i nagle poczuł niesamowitą
suchość w ustach, która przyprawiła go o kolejne łzy. Kilka z nich spłynęło po
jego policzkach do toaletowej wody i wydało plusk, a wtedy kroki przyspieszyły.
Harry mógł poczuć metaliczny posmak swojej krwi, która sączyła się z wargi.
Ktoś zbliżał się do jego kabiny i mógł go zobaczyć przez małą szparę między
ściankami. Jego serce biło niewyobrażalnie szybko i nagle… dostrzegł znajomy
popielaty sweter z wystającym z niego białym kołnierzykiem.
- Harry? – odezwał się znajomy,
delikatny głos, a Harry zeskoczył na ziemię i popchnął drzwi, po czym z ulgą
wpadł w ramiona ukochanego.
- Co się dzieje? – zapytał
zapłakany Harry, równocześnie ocierając łzy z twarzy nauczyciela i całując go.
Louis oddał pocałunek, owijając ramiona wokół szyi Harry’ego i przez chwilę
szepcząc jak bardzo go kocha. – Lou, co się dzieje? – powtórzył Harry.
- Nie mam pojęcia, Haz. Nie mam
pojęcia.
C.D.N.
____________
*nie opisywałam wszystkich,
ponieważ byłoby to nudne i wybrałam te osoby celowo.
Kilka spraw: Moment w wannie już
od dawna chodził po mojej głowie i szczerze mówiąc, jest to jedna z tych
fantazji o Larry’m, która turn me on, więc nie mogłam jej pominąć. Rozdział na
podstawie odcinka Glee s04e18 (jedyny odcinek, na którym płakałam – który nie
zawierał Klaine’a ;P). I po trzecie: rezygnuję z tych wszystkich Paringów. Nie
będę poświęcała rozdziałów lub większych fragmentów na opisywanie tego, że na
przykład Chris zakochuje się w Darrenie, ani na godzinnym lizaniu się Seleny z
Cher, ponieważ jak tak na to patrzę, to jestem automatycznie zmęczona i nie mam
ochoty na tego fika. Pozostańmy przy Larry’m, a reszta związków niech rozwinie
się jakoś na boku, na spokojnie, bez większych problemów.
PRZENOSZĘ OPOWIADANIE NA TUMBLR: TU
Świetny ! :) długo czekałam na ten rozdział i oto w końcu jest :) mi oczywiście nie przeszkadza pominięcie innych paringów bo najbardziej lubie czytać o Larrym c; Czekam na kolejny na tumblr :D
OdpowiedzUsuńteż uważałam że przez inne pringi Larry jest zaniedbany Rozdział super i czekam z utęsknieniem na nastepny Zapraszam na Narre'go http://minuta-smutku.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń