2/01/2013

Odcinek pierwszy.


01.    Niall Horan & Liam Payne

Od autorki: Muszę zaznaczyć, że jeśli rozdział będzie zatytułowany imieniem bohatera, to będzie to znaczyło, że skupiamy się głównie na nim. Oczywiście NIGDY nie zabraknie Larry’ego ;)

|HARRY|

Niall Horan był jednym z tych dzieciaków, które się nie wychylały. Podczas lekcji malował z tyłu zeszytu i kompletnie nie uważał, ale nauczyciele zostawiali go w spokoju, ponieważ wydawało im się, że jest cichym geniuszem i pewnego dnia napisze test tak dobrze, że zabraknie skali i oni będą z siebie dumni, ponieważ czegoś go nauczyli.
Prawda była taka, że Niall Horan bardzo się stresował. Przychodziło mu to naprawdę łatwo. Poza tym był jedynakiem, jak ja, dlatego przyzwyczaił się do samotności i trudno mu było występować przed szkołą, klasą, jak i inną publicznością. Przyjaźniliśmy się od kilku lat, lecz ja zawsze wiedziałem, że tak naprawdę nie ufał ani mnie, ani Cher, ani Darrenowi. Chociaż nigdy mu o tym nie powiedziałem.
Niall Horan miał oczy niebieskie jak chlorowana woda w basenie, przez którą można było zobaczyć dno. U niego było podobnie. Po za tym, zawsze zazdrościłem mu włosów i sposobu w jaki je układa.
I choć Niall Horan był zazwyczaj bardzo pogodną i towarzyską osobą, nikt tak naprawdę nie wiedział, co Niall Horan kocha i chce robić przez resztę życia.
Niall pracował w Blue Sky, gdzie poznał Darrena. Pewnego dnia, mając dość samotności, przyszedłem tam i odrabiałem pracę domową przy jednym ze stolików. Obserwowałem Niall’a. Miał wieczorną zmianę, mało klientów, ale mimo to wciąż był roztargniony.
Powinienem zaznaczyć, że jeśli chodzi o Niall’a, to zawsze starał się jak mógł, ale stres był zbyt silny, by chłopak mógł doprowadzić cokolwiek do perfekcji.
Tak więc patrzyłem bezradnie jak Niall potyka się, zapomina zamówień i z utęsknieniem patrzy na miejsce, gdzie Darren przygrywał raz na gitarze, raz na pianinie. Sęk w tym, że nie patrzył na Darrena, ale - po prostu – na samo miejsce, jakby widział tam coś dziwnego. W piątki po południu, gdy mieliśmy mniej lekcji, Niall przychodził do restauracji dużo wcześniej. Wiem, ponieważ nas o tym powiadamiał. Zwykle rozkoszował się dźwiękiem klawiszy, które mógł swobodnie naciskać. Wtedy był najszczęśliwszym człowiekiem na świcie. Nigdy nie widziałem blasku w jego oczach. Do czasu, kiedy stanąłem przed szybą dzielącą mnie od wnętrza Blue Sky i dostrzegłem Niall’a. Tylko tym razem w trochę innym wydaniu.

|OLS|

Harry miał w dłoniach karteczkę z wypisaną godziną i klasą, w której ma spędzić karę. Pożegnał się z Cher, pozwalając pocałować się w policzek i z udawanym uśmiechem na ustach wbiegł po schodach, by szybko znaleźć się w miejscu kozy. Jak zwykle nie pukał. Spostrzegł, że po raz kolejny przeszkodził w rozmowie.
Na środku klasy stał nikt inny jak pan Tomlinson i dyskutował ostro z Liamem, który jak zwykle został po lekcjach. Harry uśmiechnął się do kolegi i stojąc wciąż w tym samym miejscu, powiedział donośnym głosem:
- Przyszedłem odbyć swoją karę, panie Tommo.
Louis zmarszczył brwi.
- Usiądź.
Zrobił to. Z impetem rzucił swój plecak na ławkę, tak by zwrócić na siebie uwagę. Liam zachichotał pod nosem.
- Skończyłeś? – warknął pan Tomlinson.
- Yhym – przytaknął Harry i stłumił śmiech, gdy Tomlinson odwrócił się do Liama.
- Tak jak mówiłem – kontynuował nauczyciel. – chciałbym cię zobaczyć na tych zajęciach. Sprawdziłem twój plan lekcji i dodatkowych zajęć. Pan Bein zgodził się zwolnić cię z WF-u, a pani Peazer - na twoje szczęście – z przymusowych lekcji tańca. Chociaż jeszcze to załatwię – dodał. - Widzimy się we wtorki, czwartki… i piątki w kozie. Jakieś pytania?
- Tak. Po co mi to?
- Zobaczysz, jak przyjdziesz.
- Dlaczego pan mnie do tego zmusza? – żachnął się Liam.
- Ależ nie ja – uśmiechnął się łobuzersko Tomlinson. – tylko twoi rodzice.
Tomlinson przetarł nerwowo ręce, wziął głęboki oddech i wrócił na swoje miejsce przy biurku. Wziął w dłonie Kompleks Portnoya, ponownie zatapiając się w lekturze. Zachwycał się sposobem opisu niepowodzeń w sferze seksualnej, monologiem bohatera oraz analizom psychologiczną. Uwielbiał czytać, mógł robić to w każdej chwili. W swoim domu miał wiele półek z książkami. Niestety nie mógł pozwolić sobie na biuro lub mini biblioteczkę, gdyż Elizabeth twierdziła, że jest to niepotrzebny wydatek. Czasami udało mu się wyskoczyć do biblioteki i beztrosko przechodzić między półkami w poszukiwaniu wewnętrznego spokoju. Wszystko to trwało zaledwie chwilę. Musiał się śpieszyć; znaleźć przejście między regałami – całkiem puste – i idąc wzdłuż niego, muskając opuszkami palców o twarde okładki. To uczucie przyprawiało go o miły dreszczyk emocji; czasami wyobrażenia jego samego leżącego w objęciach mężczyzny… zaraz, mężczyzny? Potem odzywał się telefon od Elizy lub Zayna.
Był już przy ostatnim akapicie na stronie, gdy zdał sobie sprawę z tego, że jest obserwowany. I to nie tak beztrosko, zwyczajnie. Raczej pomyślałby: intensywnie, zbyt nachalnie. Niepewnie uniósł wzrok. Miał rację. Harry Styles – ten pełen charyzmy, z uwodzącym spojrzeniem i idiotycznie głupim uśmieszkiem – gapił się na niego bezustannie. Louis wiedział, że go testuje. Nienawidził takich chorych zagrań. Nastolatki chcą onieśmielić nauczyciela, pokazując mu, że nie boją się spojrzeć mu w oczy. Co to, to nie. Louis odchrząknął i zmarszczył brwi.
- Masz jakiś problem, Styles? – zapytał ostrym tonem.
- Nie – odparł nastolatek. – A pan?
- Przepraszam?
- Nie gniewam się.
- C-co? – Louis zaciągnął zbyt szybko powietrze do płuc. – Chcesz żebym wypisał ci kolejną karę?
- Z przyjemnością – nie poddawał się Harry.
- Cwany skurwysyn – szepnął Tomlinson.
Chłopcy wybuchli śmiechem.
- Znajdźcie sobie zajęcie. Chcę móc spokojnie czytać – zakończył nauczyciel.
Jeszcze przez chwilę patrzył jak Harry wyjmuje z plecaka zeszyt i zaczyna w nim pisać. Nagle wpadł mu do głowy niegłupi pomysł.

|LEKCJA PIERWSZA|


Louis uśmiechnął się, wpisując na listę: Liam Payne. Uniósł wzrok na rozmawiających uczniów. Za parę minut miała zacząć się jego pierwsza lekcja z młodzieżą. Przypomniał sobie jak dotąd bywał na zastępstwach u maluchów. Nie byli trudni, byli dziećmi. Ale to nastolatki, na miłość Boską! Louis zaczął się bać, ale nie dał niczego po sobie poznać.
Zadzwonił dzwonek, drzwi się zamknęły. Tomlinson wyszedł na środek klasy i zaczekał aż wszyscy zwrócą się w jego stronę. Zatarł ręce, po czym otworzył usta. W tym czasie drzwi znów skrzypnęły i pojawił się w nich nikt inny jak Harry Styles. Louis westchnął ciężko, sięgnął po karteczki z szablonem do wpisywania kar i uzupełnił wszystko starannie. Harry chwycił ją i zajął miejsce obok Cher, która automatycznie zaczęła z nim plotkować. Tomlinson odchrząknął i klasnął w dłonie.
- Chciałbym żebyście odsunęli stoliki i ustawili krzesła w kółku.
- Będziemy się bawić jak w przedszkolu? – zakpił Liam i przybił piątkę komuś siedzącemu obok.
- Och, będę pamiętał, żeby zorganizować to na następnej zabawie szkolnej. Z dedykacją dla Liama Payne’a. Już zapisuje – odparł odważnie Louis, puszczając oczko czarnowłosemu chłopakowi, który wydawał się go rozumieć i wraz z resztą klasy wybuchł dźwięcznym śmiechem.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne – burknął Liam.
- No dalej, chcę tu mieć ładne kółko i was siedzących w nim.
Dziewczyny odeszły na bok, a chłopcy szybko i sprawnie wykonali polecenie Tomlinsona. Wszyscy zasiedli na krzesłach, czując się trochę niepewnie. Louis widział ich mowę ciała. Całe skrępowanie, nagła niewinność, skromność. Właśnie w chwili, gdy byli zwróceni do siebie twarzą w twarz. Uśmiechnął się do siebie.
Spostrzegł wolne miejsce i przeklnął w duchu, wiedząc, że będzie musiał siedzieć pomiędzy Harry’m Skurwysynem Styles’em, a dziewczyną, która od jakiegoś czasu próbowała zwrócić na siebie jego uwagę. Westchnął i przebrnął przez środek koła, by dostać się na krzesło. Usiadł.
- Zaczynajmy. Ta lekcja jest po to, byśmy się poznali. Nie tylko ja was, ale także wy samych siebie. I po pierwsze: założę się, że będąc w tej samej klasie w ogóle nic o sobie nie wiecie.
Cisza.
- Właśnie. – Przerwał na chwilę. – Pójdźmy po kolei. Har… - Zastanowił się, a po chwili odwrócił. – Ty!
Wskazał na dziewczynę, a ona uśmiechnęła się i poprawiła włosy.
- Przedstaw się, powiedz co lubisz robić i wszystko inne co tylko chcesz.
- Jestem Eleanor Calder, córka najbogatszego człowieka w mieście. Lubię wychodzić z przyjaciółmi na zakupy. I nie miałam żadnej operacji plastycznej! – fuchnęła, patrząc na Cher.
- Właśnie tego typu odpowiedzi chcemy uniknąć – rzekł Tomlinson, na co Eleanor diametralnie zmieniła wyraz twarzy. – Dlaczego na początku powiedziałaś czyją córką jesteś? Czy wiesz jak to o tobie świadczy? Słyszałaś, jak to zabrzmiało?
Cisza.
- Nie możesz mówić innym, że jesteś czyjąś własnością. – Odwrócił się do reszty. – Po za tym, to co powiedziała Eleanor było bardzo przydatne. Nie zraźcie się. Chciałbym, żebyście zapamiętali to, co tu powiecie. Za jakiś czas będzie nam to bardzo potrzebne. Następny.
- Jestem Niall Horan. Pracuję w Blue Sky jako kelner. Przy okazji: gorąco zapraszam. – Parę osób zachichotało sympatycznie. - Po za tym jestem jedynakiem i czasami czuję się trochę samotnie.
- A co z przyjaciółmi? – zapytał Louis.
- Mam ich. Bardzo dobrych.
Harry spojrzał na Niall’a z niezrozumiałym wyrazem twarzy. Coś było nie tak.
- Okej. Kto następny?
- Dianna Colfer – przedstawiła się dziewczyna. – Nie mam zainteresowań. Dużo się uczę, towarzyszę bratu gdziekolwiek jest. Czuję z nim silną więź. Jesteśmy bliźniakami…
- Yhym, rozumiem – przerwał jej Louis. – Jeszcze jedno: chcę żebyście byli szczerzy.
- Byłam szczera.
- Dlaczego ciągle mówisz o bracie?
Cisza.
- To jest idiotyczne. Co ja tu robię?
Chciała wstać, ale czyjaś dłoń ją zatrzymała. Louis poderwał się i stanął na środku.
- Przepraszam – powiedział. – Zacznijmy od początku. Wiem, że jestem trochę nie miły, ale inaczej nie wzięlibyście tego na poważnie.
- A tak jest lepiej?! Chce pan, abyśmy się otworzyli, podczas gdy atmosfera jest strasznie napięta i mam wrażenie, że nas pan ocenia. Mamy kompleksy, owszem. Ale nie zawsze chcemy zwierzać się obcej osobie. Dlaczego po prostu się nie przedstawimy? – krzyknął Chris.
- To nie na tym polega.
- W takim razie zróbmy coś, żeby się do siebie zbliżyć, bo mam dziwne wrażenie, że połowa z tych, którzy tu siedzą, wyjdą z sali i rozpowiedzą reszcie szkoły jacy żałośni jesteśmy.
Louis złączył dłonie i oparł o nie brodę. Czekał, aż nerwy opadną.
- Uwierz mi, że Liam tego nie zrobi.
Kilka oczu rzuciło mu pytające spojrzenia.
- No co? – zaśmiał się. – Bądźmy szczerzy.
- Zawsze ja jestem najgorszy?
- Niestety – odważył się przyznać Louis. Miał plan.
- Dość tego. Wychodzę.
- Nie skończyliśmy.
Liam wstał i rozłożył ręce.
- Nie obchodzi mnie to!
- Wracaj tu.
Liam powoli kierował się do wyjścia.
- Mam dość tego, że wszyscy stawiają mnie na najgorszym miejscu. Zaszufladkowany. Ten łobuz. Syn Payne’ów bez przyszłości. Dlaczego nikt we mnie nie wierzy? Nie jestem taki! Mam marzenia, tak jak wszyscy! Chcę skończyć szkołę, być dobrym człowiekiem! Moja agresywność ma różne przyczyny. Nic o mnie nie wiecie!
W klasie panowała całkowita cisza. Louis zaczął klaskać w dłonie.
- A to co ma znaczyć?
- Panie i panowie! – rzekł Tomlinson. – W taki oto sposób doświadczyliśmy szczerości Liama.
Chłopak stał zdezorientowany przy drzwiach i nie wiedział, czy wyjść, czy słuchać dalej. Louis podszedł do niego, objął ramieniem i zaprowadził z powrotem na miejsce.
- Wymagało to trochę krzyku, ale otworzyłeś się. I wcale cię nie oceniam. Nie jesteś najgorszy. Musiałem tak mówić Liam, nie bądź zły.
Nastolatek wciąż był otępiały.
- Kto następny?


|OLS|

Louis Tomlinson trzy razy zapukał w drzwi do sali i odczekał chwilę, nim usłyszał kobiecy głos, wołający:
- Wchodź!
Pchnął dwuskrzydłowe drzwi, po czym znalazł się na dużej przestrzeni, przed lustrami i poręczami do tańca. Wysoka mulatka ćwiczyła na jednym z nich.
- Louis Tomlinson, tak? – zapytała.
Głos odbijał się echem od ścian.
Podeszła do niego i podała dłoń na przywitanie. Przytaknął jej.
- Jestem Danielle Peazer. Jedna z najmłodszych nauczycieli, jak ty. Myślę, że się dogadamy.
Jej twarz zdobił szeroki uśmiech.
- Będzie mi bardzo miło. Te staruchy trzymają się ode mnie z daleka. Co zrobiłem źle?
- Po prostu boją się konkurencji – stwierdziła, śmiejąc się.
- Cóż. Nie będę zawracał ci głowy. Chciałem tylko zapytać, czy zdecydowałaś się na zwolnienie Liama Payne’a z zajęć.
Danielle zamyśliła się, wydymając śmiesznie wargi i przymykając powieki.
- Sama nie wiem. Lubię tego dzieciaka – stwierdziła. – Taki spokojny jest na moich zajęciach. Taniec pozwala mu wyładować złą energię.
- W to nie wątpię. Chętnie bym go u ciebie zostawił, ale rodzice domagają się jego uczestnictwa we wszystkich moich lekcjach.
- Uh, ta psychologia – westchnęła teatralnie. – nic tylko siedzicie w tych książkach. Przyjdź czasem do mnie potańczyć. Na pewno jesteś dobry.
- Zwłaszcza po pijaku – przyznał, uśmiechając się. – ale nie żartuj sobie z mojego zawodu. To bardzo przydatna rzecz. Potrafię określić charakter człowieka po jednej rozmowie z nim. U niektórych wystarczy mowa ciała. Taką osobą jest…
- Harry Styles – dokończyła i zaśmiała się.
- Tak! Robi zbyt wiele tych swoich uśmieszków, spojrzeń i dziwnych gestów. Wiesz, co mam na myśli.
- Niestety.
- Mimo to, wiem, że coś w nim siedzi.
- A co ze mną? Jaka jestem?
- Wyzywasz mnie, bym cię ocenił?
- Yhym.
- Pomyślmy. Taniec nie jest dla ciebie tylko zawodem, ale całym światem. Lubisz wychodzić z przyjaciółmi do klubów i z uwielbieniem słuchasz stacji radiowych kiedy tylko możesz. Ale brakuje ci wyciszenia i drugiej połówki, która szwęda się gdzieś bez ciebie z jakimś tam niewłaściwym elementem układanki.
Danielle otworzyła szeroko usta.
- Dobry jesteś. Zobaczmy czy umiesz tańczyć.
- Och, nie mogę. Muszę wracać do żony i syna.
- Jesteś żonaty? – zdziwiła się Danielle.
- Tak.
- Więc nie byłabym dobra w twoim zawodzie.
- Nie? Dlaczego?
- Um, tylko się nie obraź – rzekła. – Wydawało mi się, że jesteś gejem.
- Nie szkodzi – uśmiechnął się. – Do zobaczenia!
- Pa!
Louis chciał powiedzieć jej, że wcale się nie myli; że jest całkiem dobra. Ale nie mógł. Nie potrafił się otworzyć.

~*~



|REKLAMA|

Chcesz zadawać pytania postaciom? Dowiedzieć się o czymś, co nie zostało uwzględnione w opowiadaniu? Wystarczy, że przejdziesz na: ASK i zapytasz poprzedzając pytanie (np.): „Harry (Clean Horizon): treść pytania” ENJOY! 


4 komentarze:

  1. Przeczytałam Twoją odpowiedź na mój komentarz na Clean Horizont i Missing Harry i bardzo mi miło, że w jakiś sposób sprawiłam Ci radość tymi kilkoma zdaniami. To tak naprawdę nic w porównaniu z tym, co Ty zrobiłaś mnie. Dziękuję także za informację na tt o nowości, ale pozwolisz, że zajmie mi trochę czasu, nim dotrę na Godzinę 00.00, a tym bardziej zostawię tam komentarz. Piszę tu, bo w sumie nie wiem, czy zaglądasz jeszcze na zakończone opowiadania, czy nie, a ja chcę mieć pewność, że ta wiadomość do Ciebie dotrze. Po przeczytaniu, jak już wspominałam w poprzednim komentarzu, 4 Ways to Destroy Life, a także Clean Horizont i poniekąd całego (a przynajmniej to, co zostało opublikowane) Missing Harry, rozpaliłaś we mnie pożądanie (Jezu, jak to brzmi!) i zachciało mi się więcej, więc postanowiłam przeczytać inne Twoje zakończone FF. Candle (zarówno część 1 jak i 2) było tak cholernie słodkie, romantyczne, cudowne i inne od wszystkiego, co dotychczas czytałam. Pomysł ze świeczkami oryginalny i niepowtarzalny, i taki... Po prostu uroczy. A umiejscowanie akcji - także świetne. I miłe było to, że obydwoje zdawali sobie sprawę z tego, że są homoseksualistami. Miałam ochotę Cię udusić za Liama i jego utratę wzroku. To było takie nieprzewidywalne, jak pojawienie się Elli. W sume dopiero teraz, pisząc ten komentarz, uświadomiłam sobie, że to siostra przyrodnia Zayna. Ale momentami miałam wrażenie, że ona jest zbyt dojrzała jak na swój wiek. W tym opowiadaniu kochałam oczywiście Harry'ego i Lou, darzyłam szczególnym uczuciem Liama i Nialla (och, nie przepadam za Niamem, ale u Ciebie jakoś mi to nie przeszkadzało), ale zakochałam się w Twoim Zaynie. Nie mam pojęcia dlaczego. Ale nie podobał mi się to, że Malik tak bardzo ukrywał swoje emocje. Powiedz mi jednak, jak to możliwe, że tak bardzo polubiłam Mayę, której w tym opowiadaniu było jak na lekarstwo? Jak to zrobiłaś, hm? Ale chcę Cię ucałować za epilog! Był cudny.
    Jednak mimo wszystko Don't wake me up pobiło wszystko. Dosłownie wszystko. Jeszcze nigdy nie czytałam tak cholernie przemyślanego opwiadania. LD, prywatny Lou, wredna El, umowy, spiski... Uwielbiałam Twoje opisy gwałtów. Wróć, to brzmi źle. Ugh, chodzi mi o to, że zrobiłaś to w ten niesamowity sposób, że czytelnik nie czuje się zgorszony i doskonale rozumie co się dzieje. To dziwne - uznaję to opowiadanie za jedno z lepszych, a strasznie nie lubię tu Tommo. Wydaje mi się być tak cholernie ślepy, naiwny i... Sama nie wiem. Nawet w drugiej części, gdzie teoretycznie powinnam go polubić, bo się "nawraca" mam go dość. Uwielbiam go za to, że potrafi uspokoić Harry'ego i poniekąd dla niego zabija tego człowieka, ale w późniejszych rozdziałch mam po prostu wrażenie, że to Styles musi się nim opiekować. Lubię tą Danielle i jestem wdzięczna za Zialla. I, och, zastanawiam się skąd Ty bierzesz te pomysły. Motyw z "miejscami" jest mocno inspirujący. I ten epilog, wyznanie Lou, reakcja Hazzy i w dodatku komentarz Zayna... Żyć nie umierać ;)
    Dziś zamierzam przeczytać prolog i rozdział pierwszy na Our little secret (w końcu z jakiegoś powodu piszę właśnie tutaj), więc być może jutro opublikuję komentarz odnośnie tych rozdziałów. Późniejsze komentarze z mojej strony będą pojawiać się w miarę możliwości na bieżąco. A kiedy skończę OLS, przejdę do kolejnych blogów, zgodnie z listą, jaką masz na Blogu Organizacyjnym. Tak więc czeka mnie porwanie przez Angel's touch, Godzinę 00.00, Scream (Jezu, serio, kontynuacja 4WTDL?!), a także przez OneShoty. Wstyd się przyznać, ale wszystkie +18 mam już za sobą. Szczerze mówiąc, nie wszystkie specjalnie przypadły mi do gustu, widać było schematyczność i zdecydowanie bardziej wolę Twoje opowiadania, ale przeczytam jeszcze The lovely bones i TNP&TP.
    No dobrze, kończę swój bezsensowny wywód z nadzieją, iż nie usnęłaś, czytając to. Ja otwieram prolog Our little secret. Spodziewaj się komentarza w najbliższym czasie. Tak, to ostrzeżenie, abyś mogła przygotować się psychicznie. ; )

    Pozdrawiam,
    wanilia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę wszystkie komentarze na blogach, ponieważ powiadomienia przychodzą mi na telefon :D

      Co do reszty komentarza: Uwielbiam takich czytelników! Cieszy mnie to, że nie wszystko ci się podoba. Może nawet nie powinnam być zachwycona twoją niechęcią do Louis'ego z Don't Wake Me Up i Waiting For You, ale dziwnym trafem jest inaczej :) I po prostu sprawia mi wielką radość to, że każdy inaczej interpretuje treść, przekaz i postaci. Nie zawsze mam na celu przedstawić głównego bohatera jako ideał. Twoje komentarze mnie inspirują, bardzo ci za nie dziękuję. Zawsze uśmiecham się, gdy je czytam :) Czekam na kolejne. A tobie życzę miłego czytania!

      Usuń
  2. Zanim przejdę do odpowiedniej części komentarza... Jejku, właśnie się zorientowałam, jak wielki błąd popełniłam przy pisaniu poprzedniego! "Clean HorizonT". Idę się powiesić, naprawdę. I dziękuję za to, że pozostawiasz odpowiedzi na moje komentarze - widziałam, że raczej tego nie robisz, czuję się więc wyjątkowo. ; )
    Och, wczoraj przeczytałam prolog i rozdział 1 OLS i czułam pokusę, by od razu napisać komentarz. Ale było późno i myślę sobie: Spokojnie wanilia, napiszesz go jutro, na chłodno i to w dodatku z komputera, a nie z tego nieogarniętego tableta, którym w sumie posługiwać się nie umiesz. No cóż, teraz więc, zanim zabrałam się za pisanie komentarza, musiałam sobie przypomnieć raz jeszcze treść, bo mimo, iż wiem co się dzieje, to jednak samo tak... Um, wyszło?
    No dobrze, żeby nie przedłużać za bardzo: Prolog. Uh, Twój komentarz, iż błędy są robione celowo nieco mnie rozproszył. Nie wiedziałam, czy wszystkie błędy są celowe, czy też tylko to niektóre i zamiast skupiać się na treści, zastanawiałam się nad błędami. Pomysł na opowiadanie mi się podoba. Kiedyś czytałam coś podobnego i próbuję właśnie sobie przypomnieć adres bloga, czy cokolwiek... Och, tak, pamiętam! Było to tłumaczenie o tytule Teacher's Pet; jeśli dobrze pamiętam, to Lou dostał pracę w szkole, jako asystent nauczyciela. Oczywiście całość skupiała się bardziej na Larry'm (Harry był uczniem Tommo) i tam też pomysł mi się spodobał. Tomlinson zaproponował klasie pisanie dzienników i już w pierwszym wpisie Styles zarzucił tekstem: Jestem gejem. Och tak, było to jedno z lepszych opowiadań, które przeczytałam, gorąco polecam.
    W każdym razie, bo odbiegłam od tematu, Twój zamysł własnie przypomniał mi tamtą historię. Jestem więc ciekawa, co wymyślisz dalej i jak potoczą się spotkania z uczniami. Co prawda już teraz czuję nieco niechęci do Tomlinsona, za jego słabość i uległość. Jak mógł się zgodzić na małżeństwo, skoro jest homoseksualistą i nie kocha Elizabeth w taki sposób, w jaki ona by tego chciała i w jaki by na to zasługiwała. Za to już teraz wiem, że Malik (znów!) będzie jedną z moich ulubionych postaci. To urocze, że on i Tommo są rodziną. Myślę, że polubię też Nialla i jestem ciekawa, co takiego wymyśliłaś dla Liama. Jeśli chodzi o Harry'ego - już teraz go lubię, ciekawie wykreowana postać.
    Rozdział 1? Świetny, brawurowy, intrygujący i w pewien sposób dynamiczny. Po pierwsze - już teraz jestem zakochana w Niallu. Po drugie - pragnę Cię ucałować, za Liama! W końcu nie jest on tym grzecznym, poukładanym, inteligentnym chłopcem. Zrobiłaś z niego kogoś zupełnie innego i jest to pasjonujące, takie odkrywanie go na nowo (choć w sumie właściwie nigdy go nie "odkryłam", ale myślę, że wiesz, co mam na myśli). Rozumiem taktykę Lou, w końcu w jakimś tam stopniu interesuję się psychologią i w ogóle. Poczułam do niego szacunek, ale w dalszym ciągu nie jestem do niego specjalnie przekonana - zobaczymy, co będzie w dalszych rozdziałach. Strasznie, strasznie, strasznie mi źle, że nie mam pojęcia, co o sobie powiedział Harry i jak na to zareagował Tomlinson, ale jestem pewna, że jeszcze nas o tym poinformujesz, więc pozostaje mi cierpliwie czekać.
    Polubiłam także Danielle - inteligentna z niej kobieta i trochę mi szkoda, że nie połączysz jej z Liamem, ale to jest Twój wybór.

    Yeah! Jestem na bieżąco jednym z Twoich FF. Dziś w szkole przeczytałam początek The Lovely Bones - zdycham. Komentarz tam zostawię, ale to po przeczytaniu całości, wraz ze wszystkimi dodatkami. Na dzisiejszą noc planuję lekturę Angel's Touch, choć nie wykluczam, że może jednak skuszę się, by dokończyć TLB.
    Tyle na dziś z mojej strony - do usłyszenia! ; )
    Pozdrawiam,
    wanilia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teacher's Pet czytałam i jestem tego wielką fanką. Planując tego fika zastanawiałam się czy ktoś nie zarzuci mi plagiatu, ale oczywiście nie usilowałam niczego takiego robić. Większą inspiracją było Glee :)

      Błędy, o których wspominałam to rzeczywiście nie wszystkie. Miałam na myśli połączenie dwóch słów i pochyła czcionka. Potem zorientowałam się, że robiłam inne. Naprawdę nie wiem jak to robię, bo kiedy czytam po napisaniu, wszystko jest w porządku, a potem wychodzi szydło z worka ;)

      Rzeczywiście nie odpisuję na wszystkie komentarze, zwłaszcza gdy składają się z paru słów. Po prostu nie lubię nabijania sobie ich przez samą siebie. Ale twoje są godne większej uwagi, ponieważ widzę, że napisanie ci ich zajęło trochę więcej czasu. Poza tym jestem ci wdzięczna za szczerą opinię :) Cieszę się, że masz się do Louis'ego z dystansem, ponieważ miałam na celu przedstawienie go jako właśnie taką naiwną osobę, próbującą zapanować nad młodzieżą, tudzież dowartościowującą się przy nich.

      Ja także bardzo lubię Zayna w tym opowiadaniu (choć to dopiero prolog i rozdział). Może.to dziwne, bo jestem autorką, ale cóż, po prostu jestem podekscytowana niektórymi postaciami.

      Jeszcze raz dziękuje za komentarz :)

      Usuń